Meduza jakiś czas temu przechadzała się po terenach Kodamy. Zauważyła, że w okolicy pojawiali się coraz częściej uczniowie i nauczyciele Akademi. Dziś postanowiła odwiedzić rodzinę, która wprowadziła się tutaj do ładnego domku przy lesie. Nie miała z kim zostawić Ines, więc wzięła dziecko ze sobą i udała się do nowych mieszkańców z owocowym plackiem. Tak, zrobiła nawet tartę na okazję odwiedzin. Zatrzymała się przed drzwiami mieszkania i zapukała do drzwi. - Widzisz Ines, zobaczymy kto tu sobie mieszka - zagadała do dziewczynki i czekała z uśmiechem na ustach, aż ktoś zareaguje na pukanie.
Stworzenie sobie bazy wywiadowczej w pobliżu swojego miejsca pracy było raczej normalnym i logicznym rozwiązaniem, w końcu Toaksaka musiała się gdzieś zatrzymywać na noc. Po dowiedzeniu się że jest miejsce gdzie mogła by się osiedlić, postanowiła tak też zrobić. Stworzenie magicznie swojego aktualnego domu nie było zbyt wymagające, tylko trochę męczące, musiała po tym odpocząć i właśnie to robiła, a raczej ciągle. Prorokini przebywała właśnie w swojej sypialni rozpakowując swoje rzeczy aż nie usłyszała pukania do drzwi. Była zainteresowana kto to mógłby być, podejrzewała że że jedna z mieszkających tu osób oczywiście. Skierowała się więc do głównego wejścia i otworzyła swoim gościom. Na start posłała nieznajomym ciepły uśmiech. - Dzień dobry. Rozumiem że mieszkacie gdzieś tu w pobliżu, racja? - Zapytała się chichocząc przyjaźnie zamykając na chwilę oczy, zaraz je otworzyła i mierzyła swoimi pięknymi złotymi oczyma ewidentnie Romkę i jej córeczkę. - Pozwolisz że cię ugoszczę skoro już tu przybyłaś? - Zasugerowała stając bokiem w drzwiach jakby proponując wejście.
Wzrok Romki od razu powędrował na złote oczy kobiety, po pierwsze, miała w zwyczaju utrzymywać kontakt wzrokowy, po drugie, ciężko było nie zauważyć ślicznych, złotych oczu. - Ojej - powiedziała na wstępie widząc kobietę, sama słyszała wiele komplementów co do swoich oczu, jednak one miały dość typowy kolor. Zaraz zeszła jednak na ziemię i zadowolona z faktu miłego powitania, również uśmiechnęła się promiennie. - Przepraszam i dzień dobry, tak mieszkamy tutaj, tylko w bardziej zurbanizowanej strefie, chociaż ciężko to nazwać bardziej zurbanizowaną, na tą chwilę obie strefy wyglądają podobnie - znowu się zaśmiała i zaraz skinęła głową. Ines natomiast patrzyła w oczy kobiety jak zaczarowana i głośno roześmiała się kiedy mama wniosła ją do środka. Febe spojrzała na dziewczynkę, a później na kobietę. - Widzę, że Ty i Twój domek zauroczył małą - podała właścicielce przygotowaną tartę. - Pozwoliłam sobie przynieść poczęstunek na przywitanie i wybacz, że ja tak od razu na Ty przechodzę, przyzwyczajenia - zaśmiała się i raz jeszcze skinęła jej głową. - Jestem Febe, a ten mały szkrab to Ines, miło nam Cię poznać - powiedziała z uśmiechem.
Goście w ogóle nie przeszkadzali Tokasace, wręcz przeciwnie, kochała obecność innych istot. Dowiedziała się chociaż od nowo poznanej Romki że tutejsze tereny zamieszkania dzielą się na zurbanizowane i na ten na którym mieszka ona, prawdopodobnie wiejskie albo odseparowane. - Cieszę się że jej się spodobał. To pochlebiające. - Zaśmiała się pogodnie słysząc że jej domek przypadł komuś do gustu. Przyjęła z wdzięcznością tartę ciągle się uśmiechając. - Dziękuje za tartę i nie przejmuj się. Głupio się czuję gdy wszyscy wokół zwracają się do mnie przez "Pani", sama jeszcze jestem młoda. - W końcu 24 lata to mało w porównaniu do długowiecznych istot które może znaleźć na terenie szkoły. - Tokasaka Aishimade. Mi również was miło poznać. - Ukłoniła się i odwzajemniła uśmiech. - Proszę za mną, zaparzę chociaż herbatę. Niestety ale jedyne co udało mi się zrobić co rozpakować i muszę zrobić jeszcze zakupy. - zaśmiała się cicho prowadząc swoich gość wyłożonym panelami korytarzem do pomieszczenia gościnnego, połączonego z kuchnią. - Proszę usiądźcie. - Wskazała poduszki przy standardowej, w Japonii, wielkości stolika a sama udała się tuż obok do niewielkiej kuchni z której był idealny widok na pokój gościnny. Tartę zaraz pokroiła i przygotowała talerzyki. Po przystawieniu wody na ogień złapała do jednej ręki talerz z tartą a do drugiej talerzyki z widełkami. Wszystko położyła na stoliku przy którym siedzieli goście i usiadła wraz z nimi po japońsku, na przeciw nim. - Więc Febe. Rozumiem że jesteś nauczycielką na macierzyńskim tak? Trochę żałuje że nie ma ze mną moich córeczek, na pewno chętnie by się pobawiły z małą Ines. - Zaśmiała się pogodnie.
Ruszyła za kobietą przyglądając się wnętrzu jej domu, nawet jej się tu podobało. - Proszę bardzo, taki łatwy do przygotowania smakołyk a osobiście uważam, że o wiele lepszy od ciast, szczególnie na takie ciepłe dni jak ostatnio - usiadła wygodnie, tak jak poleciła gospodyni i zaraz usadziła córkę obok siebie, mała była na etapie przewracania się z brzucha na plecy, więc przynajmniej nigdzie sama jej nie pójdzie. - Herbatę bardzo chętnie, czasem mam wrażenie, że jestem od niej uzależniona - zaśmiała się cały czas oglądając wnętrze. - Sklep na tą chwilę jest niestety daleko, ale myślę, że z czasem powstanie coś nowego, ja osobiście zawsze miałam przy domu ogórek i swoje własne produkty, ale teraz, kiedy mieszkam z Kuro to raczej ciężko o takie rarytasy - uśmiechnęła się i spojrzała na córkę. Pogilgotała małą chwilę po czym spojrzała na Tokasak'e. - W sumie to tak, chociaż zdarza mi się poprowadzić czasem zajęcia, wiesz, na moje lekcje nie uczęszcza za wielu uczniów, więc chociaż nie ma aż tak wielkiej straty - uśmiechnęła się i spojrzała na kobietę zaciekawiona. - Córeczek? To ile ich masz, jeżeli mogę wiedzieć?
Tokasace było obojętne czy to tarta, ciasto czy jakiś inny wypiek, ważne było że jest dobre. Oczywiście nie tylko Febe miała wrażenie że jest uzależniona od herbaty. Toka jest, podobno, rodzoną japonką, a w Japonii jak można było już wiele razy zauważyć herbata jest równie popularna co w Anglii. - Szczerze mówiąc zastanawiałam się nad ogródkiem, ale jak dla mnie jest z tym za dużo pracy. A spacer do sklepu nie jest taki zły. - Odpowiedziała na informacje o odległość do najbliższego sklepu. Chociaż ironiczne jest to że osoba która chce zbawić cały świat mówi że ogródek jest zbyt ciężki do hodowania. Słysząc zaciekawienie Febe co do jej córek, Tokasaka uśmiechnęła się pogodniej. - Oczywiście że możesz. W sumie jest ich sześć. Jednak na brak miłości nie narzekają. - Zasłoniła usta prawą dłonią i pogodnie się zaśmiała. Mimo że odwiedzała je co tydzień, tęskniła za nimi jakby nie widywały się latami. - Ale sądzę że nasze córki będą miały okazję się pobawić. Mam zamiar pokazać swoim skarbom to miejsce, na pewno im się spodoba. - Tym bardziej że wiedziała ona iż spędzi w tym miejscu sporo czasu. W końcu naprowadzanie uczniów na prawidłową drogę pożrę trochę czasu. - Nie chcę być wścibska. - Zaczęła po chwili milczenia. - Ale wspomniałaś wcześniej niejakiego Kuro. Rozumiem że to twój partner? - Spytała się Febe nakładając sobie na talerzyk kawałek tarty, w końcu wypadała spróbować, inaczej było by to niestosowne.
Febe zrobiła duże oczy słysząc o sześciu córkach. - Masz same córki czy synów też? - dopytała nie ukrywając zdziwienie. - Wybacz zuchwałość, ale czy to Twoje rodzone dzieci? Jesteś dość młoda jak na posiadanie takiej gromadki - stwierdziła nadal nie wychodząc z podziwu. Posłała jej uśmiech. - Mam nadzieję, Ines bardzo lubi inne dzieci, przynajmniej swojego brata uwielbia, myślę, że przyda jej się kilka koleżanek, co by brat jej nie zdemoralizował - zażartowała i zaśmiała się. Zaraz nałożyła sobie kawałek tarty na talerzyk i powoli jadła. Kiwnęła głową kiedy kobieta zapytała o Kuro. - Tak, możliwe, że go kojarzysz, również uczy w Kodamie, chociaż bywa tam ostatnio rzadko, jesteśmy na etapie szukania opiekunki dla dzieci i zapewne wrócimy do pracy za jakiś czas - uśmiechnęła się. - Może nawet będziesz miała okazję go poznać - uśmiechnęła się pod nosem. - Jak zobaczy, że mnie nie ma w domu to może ruszyć na poszukiwanie, zazdrośnik - zaśmiała się lekko. Kochała w nim tą zaborczość, chociaż bywała kłopotliwa.
Uśmiech nie znikał z jej twarzy, a zdziwienie na twarzy Febe rozbawiało ją jeszcze bardziej. W ten sam sposób reagowała każda osoba która dowiedziała się o skarbach Tokasaki, rozumiała jednak ich dezorientacje. - Masz rację, jestem młoda. I nie są to moje rodzone dzieci, w życiu nie miałam choćby chłopaka. - Odpowiedziała na ciekawość kobiety. - Dziewczynki które nazywam swoimi córkami są dla ludzi wybrykami natury, sierotami pokrzywdzonymi przez świat. Dlatego mam tylko córki, chłopcy są zbyt uparci by przyjąć pomoc. - Dodała opuszczając nieznacznie spojrzenie, próbując tartę. - Pyszna. - Podsumowała doznanie smakowe posyłając Febe ciepły uśmiech. Nowa znajoma wiedziała jak podejść Tokasake, bowiem słodycze kochała niczym dziecko, mogła je jeść i jeść. - I mówiąc szczerzę nie poznałam wszystkich pracowników Kodamy, ale mam nadzieję że w końcu poznam twojego ukochanego. - Oznajmiła i po prostu dorwała się do tarty która nawet za bardzo jej zasmakowała. - Jeśli mogę spytać. Gdzie właściwie mieszkacie? Chciałabym się dowiedzieć ponieważ teraz moja kolej by przyjść do was z ciastem.
- Och - pokiwała głową - rozumiem - uśmiechnęła się. Miło było wiedzieć, że jej sąsiadka, dosyć daleka, ale zawsze, jest tak pomocną osobą. - Masz rację, chłopcy zdecydowanie są bardziej uparci, Kuro ma syna, teraz już jest między nami dobrze, ale przez dłuższy czas trwała mała wojenka - uśmiechnęła się pod nosem wspominając wybuchy Yumi'ego. - Cieszę się, że smakuje - dodała z uśmiechem i podała córce na łyżeczce białą masę tarty. Ines jednak postanowiła zjeść samodzielnie i zamiast do buzi, masa trafiła do jej dłoni. Febe westchnęła cicho i uśmiechnęła się do dziecka, nie miała zamiaru jej karcić za takie zachowanie, pilnowała jedynie aby dziecko nie rozmazało jedzenia na meblach. - Zdecydowanie poznasz, Kuro rzuca się w oczy, szczególnie kobietą - zażartowała i posłała jej ciepły uśmiech, po czym wyciągnęła z torby mokra chusteczkę i przetarła dłonie córki, która zadowolona z posiłku śmiała się i wymachiwała rączkami. - A bardzo serdecznie zapraszamy, nawet bez ciasta - sama w końcu wzięła większy kawałek i zastanowiła się chwilę jak by wyjaśnić drogę. - Musiałabyś iść w stronę szkoły, to pierwsza uliczka w prawo, najbliżej akademika, biały dom otoczony wysokim murem, mur obrośnięty bluszczem, łatwo znajdziesz - machnęła ręką i dalej zajadała, co chwilę zerkając na Ines.
Meduza jakiś czas temu przechadzała się po terenach Kodamy. Zauważyła, że w okolicy pojawiali się coraz częściej uczniowie i nauczyciele Akademi. Dziś postanowiła odwiedzić rodzinę, która wprowadziła się tutaj do ładnego domku przy lesie. Nie miała z kim zostawić Ines, więc wzięła dziecko ze sobą i udała się do nowych mieszkańców z owocowym plackiem. Tak, zrobiła nawet tartę na okazję odwiedzin. Zatrzymała się przed drzwiami mieszkania i zapukała do drzwi.
OdpowiedzUsuń- Widzisz Ines, zobaczymy kto tu sobie mieszka - zagadała do dziewczynki i czekała z uśmiechem na ustach, aż ktoś zareaguje na pukanie.
Febe
Stworzenie sobie bazy wywiadowczej w pobliżu swojego miejsca pracy było raczej normalnym i logicznym rozwiązaniem, w końcu Toaksaka musiała się gdzieś zatrzymywać na noc. Po dowiedzeniu się że jest miejsce gdzie mogła by się osiedlić, postanowiła tak też zrobić. Stworzenie magicznie swojego aktualnego domu nie było zbyt wymagające, tylko trochę męczące, musiała po tym odpocząć i właśnie to robiła, a raczej ciągle. Prorokini przebywała właśnie w swojej sypialni rozpakowując swoje rzeczy aż nie usłyszała pukania do drzwi. Była zainteresowana kto to mógłby być, podejrzewała że że jedna z mieszkających tu osób oczywiście. Skierowała się więc do głównego wejścia i otworzyła swoim gościom. Na start posłała nieznajomym ciepły uśmiech.
OdpowiedzUsuń- Dzień dobry. Rozumiem że mieszkacie gdzieś tu w pobliżu, racja? - Zapytała się chichocząc przyjaźnie zamykając na chwilę oczy, zaraz je otworzyła i mierzyła swoimi pięknymi złotymi oczyma ewidentnie Romkę i jej córeczkę.
- Pozwolisz że cię ugoszczę skoro już tu przybyłaś? - Zasugerowała stając bokiem w drzwiach jakby proponując wejście.
Tokasaka
Wzrok Romki od razu powędrował na złote oczy kobiety, po pierwsze, miała w zwyczaju utrzymywać kontakt wzrokowy, po drugie, ciężko było nie zauważyć ślicznych, złotych oczu.
OdpowiedzUsuń- Ojej - powiedziała na wstępie widząc kobietę, sama słyszała wiele komplementów co do swoich oczu, jednak one miały dość typowy kolor. Zaraz zeszła jednak na ziemię i zadowolona z faktu miłego powitania, również uśmiechnęła się promiennie.
- Przepraszam i dzień dobry, tak mieszkamy tutaj, tylko w bardziej zurbanizowanej strefie, chociaż ciężko to nazwać bardziej zurbanizowaną, na tą chwilę obie strefy wyglądają podobnie - znowu się zaśmiała i zaraz skinęła głową. Ines natomiast patrzyła w oczy kobiety jak zaczarowana i głośno roześmiała się kiedy mama wniosła ją do środka. Febe spojrzała na dziewczynkę, a później na kobietę.
- Widzę, że Ty i Twój domek zauroczył małą - podała właścicielce przygotowaną tartę.
- Pozwoliłam sobie przynieść poczęstunek na przywitanie i wybacz, że ja tak od razu na Ty przechodzę, przyzwyczajenia - zaśmiała się i raz jeszcze skinęła jej głową.
- Jestem Febe, a ten mały szkrab to Ines, miło nam Cię poznać - powiedziała z uśmiechem.
Febe
Goście w ogóle nie przeszkadzali Tokasace, wręcz przeciwnie, kochała obecność innych istot. Dowiedziała się chociaż od nowo poznanej Romki że tutejsze tereny zamieszkania dzielą się na zurbanizowane i na ten na którym mieszka ona, prawdopodobnie wiejskie albo odseparowane.
OdpowiedzUsuń- Cieszę się że jej się spodobał. To pochlebiające. - Zaśmiała się pogodnie słysząc że jej domek przypadł komuś do gustu. Przyjęła z wdzięcznością tartę ciągle się uśmiechając.
- Dziękuje za tartę i nie przejmuj się. Głupio się czuję gdy wszyscy wokół zwracają się do mnie przez "Pani", sama jeszcze jestem młoda. - W końcu 24 lata to mało w porównaniu do długowiecznych istot które może znaleźć na terenie szkoły.
- Tokasaka Aishimade. Mi również was miło poznać. - Ukłoniła się i odwzajemniła uśmiech.
- Proszę za mną, zaparzę chociaż herbatę. Niestety ale jedyne co udało mi się zrobić co rozpakować i muszę zrobić jeszcze zakupy. - zaśmiała się cicho prowadząc swoich gość wyłożonym panelami korytarzem do pomieszczenia gościnnego, połączonego z kuchnią.
- Proszę usiądźcie. - Wskazała poduszki przy standardowej, w Japonii, wielkości stolika a sama udała się tuż obok do niewielkiej kuchni z której był idealny widok na pokój gościnny. Tartę zaraz pokroiła i przygotowała talerzyki. Po przystawieniu wody na ogień złapała do jednej ręki talerz z tartą a do drugiej talerzyki z widełkami. Wszystko położyła na stoliku przy którym siedzieli goście i usiadła wraz z nimi po japońsku, na przeciw nim.
- Więc Febe. Rozumiem że jesteś nauczycielką na macierzyńskim tak? Trochę żałuje że nie ma ze mną moich córeczek, na pewno chętnie by się pobawiły z małą Ines. - Zaśmiała się pogodnie.
Tokasaka
Ruszyła za kobietą przyglądając się wnętrzu jej domu, nawet jej się tu podobało.
OdpowiedzUsuń- Proszę bardzo, taki łatwy do przygotowania smakołyk a osobiście uważam, że o wiele lepszy od ciast, szczególnie na takie ciepłe dni jak ostatnio - usiadła wygodnie, tak jak poleciła gospodyni i zaraz usadziła córkę obok siebie, mała była na etapie przewracania się z brzucha na plecy, więc przynajmniej nigdzie sama jej nie pójdzie.
- Herbatę bardzo chętnie, czasem mam wrażenie, że jestem od niej uzależniona - zaśmiała się cały czas oglądając wnętrze.
- Sklep na tą chwilę jest niestety daleko, ale myślę, że z czasem powstanie coś nowego, ja osobiście zawsze miałam przy domu ogórek i swoje własne produkty, ale teraz, kiedy mieszkam z Kuro to raczej ciężko o takie rarytasy - uśmiechnęła się i spojrzała na córkę. Pogilgotała małą chwilę po czym spojrzała na Tokasak'e.
- W sumie to tak, chociaż zdarza mi się poprowadzić czasem zajęcia, wiesz, na moje lekcje nie uczęszcza za wielu uczniów, więc chociaż nie ma aż tak wielkiej straty - uśmiechnęła się i spojrzała na kobietę zaciekawiona.
- Córeczek? To ile ich masz, jeżeli mogę wiedzieć?
Febe
Tokasace było obojętne czy to tarta, ciasto czy jakiś inny wypiek, ważne było że jest dobre. Oczywiście nie tylko Febe miała wrażenie że jest uzależniona od herbaty. Toka jest, podobno, rodzoną japonką, a w Japonii jak można było już wiele razy zauważyć herbata jest równie popularna co w Anglii.
OdpowiedzUsuń- Szczerze mówiąc zastanawiałam się nad ogródkiem, ale jak dla mnie jest z tym za dużo pracy. A spacer do sklepu nie jest taki zły. - Odpowiedziała na informacje o odległość do najbliższego sklepu. Chociaż ironiczne jest to że osoba która chce zbawić cały świat mówi że ogródek jest zbyt ciężki do hodowania. Słysząc zaciekawienie Febe co do jej córek, Tokasaka uśmiechnęła się pogodniej.
- Oczywiście że możesz. W sumie jest ich sześć. Jednak na brak miłości nie narzekają. - Zasłoniła usta prawą dłonią i pogodnie się zaśmiała. Mimo że odwiedzała je co tydzień, tęskniła za nimi jakby nie widywały się latami.
- Ale sądzę że nasze córki będą miały okazję się pobawić. Mam zamiar pokazać swoim skarbom to miejsce, na pewno im się spodoba. - Tym bardziej że wiedziała ona iż spędzi w tym miejscu sporo czasu. W końcu naprowadzanie uczniów na prawidłową drogę pożrę trochę czasu.
- Nie chcę być wścibska. - Zaczęła po chwili milczenia. - Ale wspomniałaś wcześniej niejakiego Kuro. Rozumiem że to twój partner? - Spytała się Febe nakładając sobie na talerzyk kawałek tarty, w końcu wypadała spróbować, inaczej było by to niestosowne.
Tokasaka
Febe zrobiła duże oczy słysząc o sześciu córkach.
OdpowiedzUsuń- Masz same córki czy synów też? - dopytała nie ukrywając zdziwienie.
- Wybacz zuchwałość, ale czy to Twoje rodzone dzieci? Jesteś dość młoda jak na posiadanie takiej gromadki - stwierdziła nadal nie wychodząc z podziwu. Posłała jej uśmiech.
- Mam nadzieję, Ines bardzo lubi inne dzieci, przynajmniej swojego brata uwielbia, myślę, że przyda jej się kilka koleżanek, co by brat jej nie zdemoralizował - zażartowała i zaśmiała się. Zaraz nałożyła sobie kawałek tarty na talerzyk i powoli jadła. Kiwnęła głową kiedy kobieta zapytała o Kuro.
- Tak, możliwe, że go kojarzysz, również uczy w Kodamie, chociaż bywa tam ostatnio rzadko, jesteśmy na etapie szukania opiekunki dla dzieci i zapewne wrócimy do pracy za jakiś czas - uśmiechnęła się.
- Może nawet będziesz miała okazję go poznać - uśmiechnęła się pod nosem. - Jak zobaczy, że mnie nie ma w domu to może ruszyć na poszukiwanie, zazdrośnik - zaśmiała się lekko. Kochała w nim tą zaborczość, chociaż bywała kłopotliwa.
Febe
Uśmiech nie znikał z jej twarzy, a zdziwienie na twarzy Febe rozbawiało ją jeszcze bardziej. W ten sam sposób reagowała każda osoba która dowiedziała się o skarbach Tokasaki, rozumiała jednak ich dezorientacje.
OdpowiedzUsuń- Masz rację, jestem młoda. I nie są to moje rodzone dzieci, w życiu nie miałam choćby chłopaka. - Odpowiedziała na ciekawość kobiety.
- Dziewczynki które nazywam swoimi córkami są dla ludzi wybrykami natury, sierotami pokrzywdzonymi przez świat. Dlatego mam tylko córki, chłopcy są zbyt uparci by przyjąć pomoc. - Dodała opuszczając nieznacznie spojrzenie, próbując tartę.
- Pyszna. - Podsumowała doznanie smakowe posyłając Febe ciepły uśmiech. Nowa znajoma wiedziała jak podejść Tokasake, bowiem słodycze kochała niczym dziecko, mogła je jeść i jeść.
- I mówiąc szczerzę nie poznałam wszystkich pracowników Kodamy, ale mam nadzieję że w końcu poznam twojego ukochanego. - Oznajmiła i po prostu dorwała się do tarty która nawet za bardzo jej zasmakowała.
- Jeśli mogę spytać. Gdzie właściwie mieszkacie? Chciałabym się dowiedzieć ponieważ teraz moja kolej by przyjść do was z ciastem.
Tokasaka
- Och - pokiwała głową - rozumiem - uśmiechnęła się. Miło było wiedzieć, że jej sąsiadka, dosyć daleka, ale zawsze, jest tak pomocną osobą.
OdpowiedzUsuń- Masz rację, chłopcy zdecydowanie są bardziej uparci, Kuro ma syna, teraz już jest między nami dobrze, ale przez dłuższy czas trwała mała wojenka - uśmiechnęła się pod nosem wspominając wybuchy Yumi'ego.
- Cieszę się, że smakuje - dodała z uśmiechem i podała córce na łyżeczce białą masę tarty. Ines jednak postanowiła zjeść samodzielnie i zamiast do buzi, masa trafiła do jej dłoni. Febe westchnęła cicho i uśmiechnęła się do dziecka, nie miała zamiaru jej karcić za takie zachowanie, pilnowała jedynie aby dziecko nie rozmazało jedzenia na meblach.
- Zdecydowanie poznasz, Kuro rzuca się w oczy, szczególnie kobietą - zażartowała i posłała jej ciepły uśmiech, po czym wyciągnęła z torby mokra chusteczkę i przetarła dłonie córki, która zadowolona z posiłku śmiała się i wymachiwała rączkami.
- A bardzo serdecznie zapraszamy, nawet bez ciasta - sama w końcu wzięła większy kawałek i zastanowiła się chwilę jak by wyjaśnić drogę.
- Musiałabyś iść w stronę szkoły, to pierwsza uliczka w prawo, najbliżej akademika, biały dom otoczony wysokim murem, mur obrośnięty bluszczem, łatwo znajdziesz - machnęła ręką i dalej zajadała, co chwilę zerkając na Ines.
Febe